sobota, 5 lipca 2014

Nie mogę już płakać

Wyczerpałam limit swoich łez. Tak bardzo chciałabym go mieć. Tutaj, teraz, obok...poczuć zapach jego perfum i to coś, co zawsze pachniało w powietrzu, kiedy był obok. Nigdy nie myślałam, że tęsknota aż tak może boleć. Nie potrafię normalnie funkcjonować. Idę ulicą i nagle pojawia się on. Widzę nas-razem w każdym miejscu w tym przeklętym mieście. Płaczę. Bo tyle tylko mogę. Tęsknie z każdą sekundą coraz bardziej. Chciałabym jakoś zasnąć. Obudzić się wtedy, kiedy on będzie tuż obok. Tęsknie za moim koślawym angielskim. Za jego uśmiechem, kiedy używałam don't can zamiast can't. Za "nadbystrzycką" powtarzaną sto razy w paragrafie. I za "nadbystrzystką" tęsknie tak samo. Za "zdećko" zamiast "dziecko". Za kebabem, falafelem i herbatą w Stambule. Za lodami w Grycanie. Za spaniem razem. Za "masakrą". Za jego "tsyym", kiedy był na nie. Za puzzlami niedokończonymi, które mi zostały. Za jedzeniem, które mieliśmy robić razem, a to ja zawsze robiłam. Za jego gestami, wyrazami twarzy, słowami. Za rozmowami po turecku przez telefon, których nie rozumiałam w ogóle. Za akademikiem. Za lodami w macu. Za "malinka girl". Za jego sexownym "nothing". I za "isla bonita" też tęsknie. Kurwaaaaaaaaaaaa! Tęsknie za każdą sekundą spędzoną z Nim. Za wszystkim. Bo widzę go wszędzie i czuję. I tak bardzo kurwa chcę go mieć na zawsze!!! Kinga, przecież wiesz, że tak musi być, że nie da się inaczej, że ludzie przychodzą, odchodzą, czasami wracają. On nie odszedł, bo nigdy tak do końca nie był. On wiedział. A ja nie. I to był mój największy błąd. Błagam Cię Boże, nie pozwól nigdy więcej, aby ludzie tak szybko znikali...nie dam rady już nigdy więcej tego przeżywać.

I love you...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz